Space Hulk

Ula wybyła w delegację, więc mam jutro (czwartek) wolne popołudnie i wieczór. Jeśli ktoś miałby ochotę wpaść i przećwiczyć SpaceHulka, WH40k bitewnego, albo poprostu posiedzieć i wypić herbatę to zapraszam Very Happy

w terminach 01.02 - 05.02. ponownie wybywam, Misiołak ponownie będzie poszukiwął chętnych do gry Wink

Jako iż albowiem że 2 i 3 lutego mam wolne, więc jeśli Misiołak byłby zainteresowany to mógłbym wpaść dotrzymać towarzystwa Wink

Zapraszam, zapraszam - genestealery już ostrzą rending clawy Twisted Evil

Mam zabrać orkasy coby jakąś bitwę stoczyć? wszak mam 2 dni wolne, więc można ten czas na różne sposoby wykorzystać Wink

No więc celem ustalenia szczegółów i ogółów... Mam zjawić się we wtorek czy/i w środę? O której godzinie? Co mam ze sobą zabrać?

Moja propozycja: Weż orkasy (ile punktów gramy?) na wtorek, na powiedzmy 16:00. Na środę na tę samą godzinę, we wtorek dogadamy co.

Standardowe 1500?

Ok, 1500pt, proponuję dopuścić bohaterów specjalnych.

Chcesz Old-one eye? Czy może masz nadzieję na kogoś z mojej strony? Ghazziego na pewno nie wrzucę ^^

Ale wiesz, że mam nowy kodex? Twisted Evil

A chcesz Czarli go przeczytać?? Twisted Evil

ja się tak tylko zastanawiam, bo mamy już środę, może jakiś raporcik byście Panowie strzelili jak się bitewka udała Wink

Bitewka się udała ^^ Krótko napiszę, bo weny jakieś przesadnie specjalnej nie mam...

A więc orki wybrały się na piknik. Przodem pojechały dwa łaziki z rakietami żeby znaleźć miejsce na rozłożenie kocyków (a rakiety żeby było z czego fajerwerki odpalać), za nimi jechały 3 (bezterminowo) pożyczone od marynarzyków rinówki z zapasem placków zaś za nimi człapało dwóch big meków z własnym zapasem placka ze snotlinga każdy, 3 lootasów którzy w nagrodę za kreatywne pozyskiwanie uzbrojenia zostali zaproszeni na piknik i dwa dredy, bo ktoś te ciężkie koszyki nieść musiał.

Graliśmy take and hold po przekątnej. Misiołak wystawił się pierwszy trzymając specjalnego plemnika (Doom of malacośtam), bandę genokradów z broodem i jakiegoś wykopującego się robala w rezerwach. Ja rozstawiłem plackownice i zabawa się zaczęła. Niestety SAGi odpaliły po razie. Pierwszy strzał wiatr Nurgle'a zniósł tak że nie zrobił prawie nic, zaś drugi został wymierzony tak perfekcyjnie, że snot zmaterializował się wprost w mózgu zoantropa, ale maszynka się popsuła (11 na siłę). W drugiej turze Misiołakowi weszły wszystkie rezerwy, doom zjadł pierwszego mechanika a drugi naprawiał SAG'a, zaś w trzeciej coś go przeżuło. Generalnie tyrki odrobinę za wcześnie doszły w melee i nie naplackowałem się wystarczająco. na szczęście Doom, pomimo ogromnej mocy ofensywnej i mega ilości wound dostał raz a dobrze rakietą i się rozprysł na milard kawałków, ten sam los zresztą spotkał jego garnek w którym wylądował (drop pod). Przetrzebiłem Misołaka odrobinę, ale w odwodzie czekała HORDA gauntów wraz z rodnią i bateria bioworów. Cóż, piknik się nie udał...
Bohatererską śmiercią padł ten wykopujący się tyrek, gdyż w ostatniej turze, będąc na 1 woundzie zachłysnął się kawałkiem rozgryzionego wagona (vehicle explode - S3 AP- vs T6 Sv3+) i zmarł. Wał korbowy mu ością w gardle stanął.

I tyle tak mniej więcej.